Archiwa tagu: rap

Kły

HALO HALO! Tu ośrodek działań twórczych – HUSKY-MUSIC.PL: nadajemy śladowe ilości merytorycznych informacji, zero plotek i ciekawostek o gwiazdach muzycznej sceny, za to dużo przeżywki i gorąca zupa z emocji!! Bliżej, bliżej, śmiało! Zapraszam i smacznego! (:

miał być wilczy zew, ale wyszedł zieeew

Kiedy już z upływem lat na liczniku dotarłam do punktu, w którym pomyślałam – yyy, a może ta moja wilcza wkrętka to jest jakaś głupia i śmieszna? To wpadam nagle na Bisza i jego cały wilczy zamęt, i BUM! Okazuje się, że innym też się to przydarza! Bardzo mnie to rozczuliło i pocieszyło! Tak więc obecnie w głośnikach u mnie, jakby ktoś się pytał, 3 wg mnie najlepsze Biszowe albumy: CHODNIKOWY WILK, WILCZY HUMOR i DUCH OPORU. Jest katowane. Jest podgłaśniane. Jest nucone pod nosem i recytowane przy malowaniu się. Jest śpiewane przez wożone dzieci. Jest wybiegane. Jest bardzo dobre i mocne.

Czytaj dalej Kły

Taco rzecze


Pan jest częścią mnie, ja częścią pana.

Mroczny pasażer (’dark passenger’), Tyler Durden, Mr Hyde – ja tych panów doskonale znam. Mam nawet swojego własnego – wyhodowanego i dobrze utuczonego pasażera, który podgryza mi przeponę od środka i szczuje wszelkie dobre myśli. Ale też popycha poza krawędzie, siarczystym kopem rozwala wszelkie ramy schematów i każe krótko: „zapierdalaj!!” Karmię go i szanuję, bo trzeba karmić obydwa wilki po równo, aby uzyskać sytość i spokój ducha.

Jak tylko wyszedł 'Marmur’ Taco Hemingwaya (w listopadzie 2016 r.), bardzo szybko nauczyłam się go na pamięć, każdego tekstu i dźwięku. Za kilka dni pierwszy dzień lata, a nie mogę przestać go słuchać. Uśmiecham się bardzo ciepło do kierowcy, z którego samochodu dudnią 'Ślepe sumy’. Daję głośniej u siebie – u mnie właśnie 'Grubo-chude psy’. Piona!

Czytaj dalej Taco rzecze

Stowarzyszenie Wulgarnych Poetów

september

Moja jesienna wyprawka czekała cierpliwie na swój hołd. Do tej pory zdążyła już zostać wygłaskana, obwąchana i wymiętoszona, ale wciąż bębnią jej basy w okolicznych głośnikach.  Nie słucham rapu? No przeca, że słucham. Odkrywam, selekcjonuję, czuję.

Samo odpakowywanie płyt, rozbieranie ich z kurierskich folii, tektur i kopert jest fizyczną przyjemnością, której nie należy sobie w życiu odmawiać. Muzyczne serwisy – fuck you! Mam konta i płacę wszystkim wam, ale warte jesteście NIC w porównaniu z dotykiem papieru i procesem zjadania rzeczywistej płyty przez odtwarzacz. Z historią zapisaną na okładce, z galerią zdjęć i podziękowań – osobistym odciskiem prywatności, której dotykanie jest wielkim darem dla słuchacza.

Bezwzględnie płyty kupować należy. Jest to zwyczaj smaczny, zdrowy i potrzebny. Nie można słuchać płyty Zeusa Zeus. Nie żyje (wytw. Pierwszy Milion, 2012) nie znając jej historii, tła spisanego na okładce przez Joteste. Nie można, bo każdy tekst znaczy wtedy co innego. Kto przeczytał treść okładki, ten wie. Kto nie – do sklepu! W TRYMIGA! Nie można -tylko słuchając – poznać do końca Kartaginy (wytw. Asfalt records, 2014) O.S.T.R. & Marco Polo, bo to nie tylko muzyka, ale cały performance, galeria miksujących myśli zdjęć i gra terenowa. Nie można nie mieć niebieskiej płyty Nie myśl o mnie źle (wytw. Fandango Records, 2013) MNIA (Mam Na Imię Aleksander) w oprawie pełnej dumy, a zarazem skromności, z zakodowanymi prywatnymi wiadomościami, które sprawiają, że każdy, kto je czyta, czuje się jakby został dopuszczony do kręgu bliskich sobie ludzi, mówiących własnym, hermetycznym językiem.

No nie można. Czytaj dalej Stowarzyszenie Wulgarnych Poetów

Jak Mustangi

ford-ford-mustang-ford-mustang-2507999-1920x1080
motherfucker just like me

Kiedy już naskładam na własny wóz, będzie to Ford Mustang. Jeśli naskładam bardzo dużo, będzie to stara Eleanor, ale istnieje ryzyko, że wtedy będę już tak stara jak ona. W związku z tym – jestem w stanie zadowolić się każdym wydaniem, każdym rocznikiem. Jedyne wymagania: biały z błękitnymi pasami. Przyjmę również wszelkie wariacje czerni z czerwienią.

Taak, właśnie tak kobiety wybierają i kupują samochody. Koniec, kropka.

Będę nim jeździć powolutku, przemieszczać się z nabożeństwem, ale w głośnikach nie będzie Radia Maryja. Będzie brud. Dużo bluesa, lata sześćdziesiąte, siedemdziesiąte, a z późniejszych  – prawdziwi wybrańcy, nie będzie miejsca na przypadek.

I będzie Provider grupy, która przybrała imię „Nikt nigdy nie umiera do końca”N*E*R*D.

Czytaj dalej Jak Mustangi

Nie słucham rapu.

maxresdefault (1)

Ale nie to, że jakoś pogardzam. Wręcz przeciwnie – jest na przykład pewien raper, którego całe płyty znam na pamięć. Jednak nasz związek jest otwarty – raz na jakiś czas wracamy do siebie z czułością, by za chwilę odejść na długo, szlajać się i puszczać gdzie popadnie.

Słucham rapu:
1. W samochodzie, jeżdżąc po mieście późnym wieczorem. Zamykam okno. Podkręcam głos i jadę powoli. Schodzą ze mnie godziny pracy.
2. Kiedy biegam.
3. Kiedy spada mi poziom energii.
4. Kiedy ktoś mi podrzuca do przesłuchania, słucham zawsze. Jak nie jestem w stanie przemęczyć nuty, czytam chociaż tekst.
To nie jest jakoś bardzo często, biorąc pod uwagę, że słucham muzyki przez cały mój czas na jawie.
Czytaj dalej Nie słucham rapu.