Archiwa tagu: MNIA

Siła spokoju

latoLato

Stop. Wciągnij powietrze. Odetchnij. Uspokój. Tak sobie mówię. Lato masz, nie wkręcaj się, nie świruj. Do mojego domu znów nadciąga jakieś szemrane towarzystwo, kąpiemy się w kompocie z truskawek, małymi łyczkami siorbiemy tequilę, zagryzając miętą i melisą. Po palcach ścieka sok z poziomek i limonki, pod paznokciami resztki łupinek bobu. Nie ma pośpiechu. Jak w Harrym Potterze stosujemy myślodsiewnię, klikamy OFF i powoli obniża się ton buczenia silników mózgu. Hibernacja.

All my anger spilling over pavement…
– Weź daj to głośniej.. co to?

To Hudson Mohawke, bracie, odkrycie roku i potencjał na wielką przyjaźń, która zapanuje między nami. Taki oto chłopak – Ross Birchard, Szkocja, lat 29, nasze pokolenie. (W rysach twarzy jakiś ślad Thoma Yorka?)

intro-233-hudson-mohawke-main_image

Wydał w tym roku swój drugi album – the Lantern, na którym jest jakiś wielki manifest spokoju, wolności i radości. Choć muzyka raczej niespokojna, hipnotyzuje i  odrywa od łez padołu, jak mocny fizyczny łomot, zastrzyk endorfin i dousznie podawana tabletka szczęścia.

Czytaj dalej Siła spokoju

Stowarzyszenie Wulgarnych Poetów

september

Moja jesienna wyprawka czekała cierpliwie na swój hołd. Do tej pory zdążyła już zostać wygłaskana, obwąchana i wymiętoszona, ale wciąż bębnią jej basy w okolicznych głośnikach.  Nie słucham rapu? No przeca, że słucham. Odkrywam, selekcjonuję, czuję.

Samo odpakowywanie płyt, rozbieranie ich z kurierskich folii, tektur i kopert jest fizyczną przyjemnością, której nie należy sobie w życiu odmawiać. Muzyczne serwisy – fuck you! Mam konta i płacę wszystkim wam, ale warte jesteście NIC w porównaniu z dotykiem papieru i procesem zjadania rzeczywistej płyty przez odtwarzacz. Z historią zapisaną na okładce, z galerią zdjęć i podziękowań – osobistym odciskiem prywatności, której dotykanie jest wielkim darem dla słuchacza.

Bezwzględnie płyty kupować należy. Jest to zwyczaj smaczny, zdrowy i potrzebny. Nie można słuchać płyty Zeusa Zeus. Nie żyje (wytw. Pierwszy Milion, 2012) nie znając jej historii, tła spisanego na okładce przez Joteste. Nie można, bo każdy tekst znaczy wtedy co innego. Kto przeczytał treść okładki, ten wie. Kto nie – do sklepu! W TRYMIGA! Nie można -tylko słuchając – poznać do końca Kartaginy (wytw. Asfalt records, 2014) O.S.T.R. & Marco Polo, bo to nie tylko muzyka, ale cały performance, galeria miksujących myśli zdjęć i gra terenowa. Nie można nie mieć niebieskiej płyty Nie myśl o mnie źle (wytw. Fandango Records, 2013) MNIA (Mam Na Imię Aleksander) w oprawie pełnej dumy, a zarazem skromności, z zakodowanymi prywatnymi wiadomościami, które sprawiają, że każdy, kto je czyta, czuje się jakby został dopuszczony do kręgu bliskich sobie ludzi, mówiących własnym, hermetycznym językiem.

No nie można. Czytaj dalej Stowarzyszenie Wulgarnych Poetów

Nie słucham rapu.

maxresdefault (1)

Ale nie to, że jakoś pogardzam. Wręcz przeciwnie – jest na przykład pewien raper, którego całe płyty znam na pamięć. Jednak nasz związek jest otwarty – raz na jakiś czas wracamy do siebie z czułością, by za chwilę odejść na długo, szlajać się i puszczać gdzie popadnie.

Słucham rapu:
1. W samochodzie, jeżdżąc po mieście późnym wieczorem. Zamykam okno. Podkręcam głos i jadę powoli. Schodzą ze mnie godziny pracy.
2. Kiedy biegam.
3. Kiedy spada mi poziom energii.
4. Kiedy ktoś mi podrzuca do przesłuchania, słucham zawsze. Jak nie jestem w stanie przemęczyć nuty, czytam chociaż tekst.
To nie jest jakoś bardzo często, biorąc pod uwagę, że słucham muzyki przez cały mój czas na jawie.
Czytaj dalej Nie słucham rapu.