jesień finally
Dzisiaj jest dzień pełen cudów. Jesień w końcu obudziła się i przerwała wyraźnym cięciem pasmo upałów. Pierwszy od dawna chłód. Jeszcze letnio duszny, jeszcze oblepiający wilgocią. Jeszcze kropelki potu zbierają się nad wargami i w zgięciach kolan, chociaż niebo siwe i leje. Ale jeszcze można chodzić bez skarpetek. Od siedzenia na werandzie i palenia cienkich papierosów jest tylko jedna fajniejsza rzecz – siedzenie i palenie, kiedy pada deszcz. I słuchanie, jak trzaska w szumie ulewy maleńki żar, jak pykają usta, wdech i.. powoli wydech. Szszsz..