Pan jest częścią mnie, ja częścią pana.
Mroczny pasażer (’dark passenger’), Tyler Durden, Mr Hyde – ja tych panów doskonale znam. Mam nawet swojego własnego – wyhodowanego i dobrze utuczonego pasażera, który podgryza mi przeponę od środka i szczuje wszelkie dobre myśli. Ale też popycha poza krawędzie, siarczystym kopem rozwala wszelkie ramy schematów i każe krótko: „zapierdalaj!!” Karmię go i szanuję, bo trzeba karmić obydwa wilki po równo, aby uzyskać sytość i spokój ducha.
Jak tylko wyszedł 'Marmur’ Taco Hemingwaya (w listopadzie 2016 r.), bardzo szybko nauczyłam się go na pamięć, każdego tekstu i dźwięku. Za kilka dni pierwszy dzień lata, a nie mogę przestać go słuchać. Uśmiecham się bardzo ciepło do kierowcy, z którego samochodu dudnią 'Ślepe sumy’. Daję głośniej u siebie – u mnie właśnie 'Grubo-chude psy’. Piona!
Na początek chcę powiedzieć bardzo ważną rzecz: TRZEBA TĄ PŁYTĘ KUPIĆ. Nie ściągnąć, nie puszczać ze Spotify albo YT. TRZEBA JĄ MIEĆ I DOTKNĄĆ.
Trzeba ją mieć dla plakatu z przekrojem Hotelu Marmur, w którym dzieją się wszystkie historie i który ogląda się jak obrazki z dziecięcych łamigłówek, odkrywając coraz to nowe szczegóły, tajemnice i aluzje. Trzeba dotknąć opuszkami wypukłego, oleistego neonu 'Marmur’ na matowym pudełku i okładce płyty, i w końcu trzeba mieć zeszyt z tekstami, które zapisane są (UAU!!!) z zachowaniem pięknej polskiej pisowni i interpunkcji (a to zawsze podnieca mnie niezmiernie!). Całe wydanie jest jednym wielkim skarbem. Wyniosłabym z pożaru.
A jak już się kupuje, to nie ma co się rozdrabniać, polecam więc gorąco wziątkę całego Tacowego pakietu:
Ten oto malowniczy zestaw nabyłam w sklepie asfaltshop.pl!
Początkowo 'Marmur’ wydawał mi się dosyć gęsty i mroczny, ale po kilku tygodniach odkryłam, że wcale nie, że to czyste ciepło, szczere otwarcie się, dobrowolne oddanie kluczyka do Tacoświata. Bardzo dużo autobiografii, której tłumy są zawsze głodne (’Mgła I (Siwe włosy)’, 'Ślepe sumy’ i najbardziej ’Żywot’) z elementami spowiedzi, ale z ogromnym dystansem do siebie i zaskakującą dojrzałością, a przecież Taco to smark (1990!). Poza tym rapy Filipa to coś specjalnego, to osobny gatunek. Każdy, kto liznął trochę polskiego rapu wie dobrze, że właśnie ten jest zupełnie nowatorski, turbointeligentny i świeży.
Bardzo lubię powtarzające się motywy tworzące marmurowy szyfr:
LICZBA 515
(utwór na 'Wosku’, nr pokoju, w którym mieszka Fifi w Marmurze,
początek nr tel. do pewnej pani)
UTWÓR 'Hotel California’
karciany wątek 'leć w PIKI!’
Mam swoje ulubione momenty na płycie – w ’Marmurze’ (nr 1), kiedy spotyka się Filip ze swoim mrocznym pasażerem w pociągu, nawiązuje się rozmowa i seria pytań – czym para się tata, no a ja czym? (…NO A JA CZYM – muszę to powiedzieć razem na głos razem z nim, nawet jak jestem w trakcie miliona różnych codziennych spraw, to taki ułamek sekundy, który MUSZĘ powiedzieć, inaczej zdechnę marnie na jakiś dziwny typ nerwicy). No i rozczulające mnie zupełnie otwarte wyznanie, że mimo, że jest to słabe, to końcem końców narrator opowieści (a raczej właśnie jego mroczna część) pragnie po prostu hajsu i dup! Chcę mieć duży dom pełen cudzych żon, słyszysz?…
No cóż, Taco, jakiekolwiek aureole byśmy nad sobą nie rozpościerali, wszyscy końcem końców czasami pragniemy tego samego.
Ulubione słowa w ’Żyrandolu’
– Ja spoglądam w wielkie okna, tak jak inni…
…chcę ciszy, chcę tylko ciszy.
’Krwawa jesień’
Czy podziały są nam WOGLE potrzebne?
Bardzo wielka literkowa wspaniałość!! (:
’Grubo-chude psy’
Co u ciebie, Boże, u mnie git, jakieś niby tam sukcesy,
lecz to wszystko w sumie pic,
od ćwierćwiecza się pałętam, czuję, że nie umiem nic.
Świat to film, siedzę, gapię się jak bardzo głupi widz
Chciałbym grać w nim!
Genialne didaskalia z Portierem w roli głównej – ’Portier!’:
– Czy wszystko z Panem w porządku?
-…taaaaak, proszę się nie martwić, nieporozumienie.
– ROZZUMIEM.
’Mgła I (Siwe włosy)’:
Zaskoczyłaś mnie, jak pierwsze siwe włosy moich rodziców,
jak pierwsze siwe włosy moich znajomych,
jak pierwsze siwe włosy na mojej skroni.
Potem mamy lovestory recepcjonistki hotelu Marmur o facecie – kanalii, który znalazł swój schron w jej ramionach po tym, jak sprzedał kit przy pokerowym stoliku – ’Mgła II (Mówisz, masz)’. To był taki gość, pamiętam go doskonale, co kminił całe życie jak się ustawić, zdobyć hajsy i kobiety, i podbić świat niczym Pinky z Mózgiem – jeden chciałby ciszy, drugi pląsu, a on lubi wrzask…
Fabuła się zagęszcza, jest trochę thriller, trochę romans, kryminał, pełna dramaturgia,
jak u MOCKA, jak u NESBO.
I znów moje najlepsze momenty – w ’Świat jest WFem’ kilka przytyków do rapgry:
Pytam czy to konkurencja? “Nie no, to koledzy!”
Rozpychają się łokciami i są szczerze podli
Siedź na ławce, w końcu jesteś na rezerwie, bratku
Nowy grajek? Nieźle. Ja gram jakieś siedem lat tu…
’Świecące prostokąty’:
Pół ciała pełne mam ambicji, drugie pół lenistwa
Ty zgadnij, którą z tych połówek prezentuję przed tym tłumem z Insta..
W międzyczasie sprawdzam Insta, co my tu mamy? Nie no wiadomo, że na Insta jest wrażliwy, inteligentny buntownik z wyboru, wiecznie rozczochrany, w stylóweczce à la #jebiemnieto, na którego wszystkie komentarze mają 'krasza’…. (:
A potem jest ’Żywot’ – jeśli ktoś nie lubi wywiadów, niech przesłucha z uwagą ten kawałek i już ma wszystkie fakty z życia F podane na tacy. Mnie najbardziej urzeka historia o tremie przed występem na Openerze, bo niedawno oglądałam ten koncert i jakoś wyjątkowo się w niego wczułam, dzięki bardzo fajnej realizacji – kamienna twarz Taco i chill Rumaka- bezcenne! I najważniejsze słowa w utworze, złota prawda, godna wytatuowania lub wyrycia na marmurowej tablicy:
’Żywot’
Chcę do przodu, a nie tyłem iść.
Zero narzekania, choćbyś kijem bił.
Tęsknisz za przeszłością, bo Ci coraz szybciej płyną dni?
Lecz pamiętaj: nie wie się o „starych dobrych czasach”, gdy się żyje w nich.
„Stare dobre czasy” trwają TERAZ,
to przywilej żyć.
Cały album jest wielkim przedstawieniem, zakończonym mocnym finałem. Po różnych bardziej lub mniej krwawych przygodach w hotelu Marmur, bohater poddaje się terapii u swojego brodatego, lustrzanego współpasażera i odzyskuje spokój ducha. Rusza w powrotny rejs, a mroczny typ razem z nim. W drodze powrotnej ustalają pakt o nieagresji, reguły współpracy i to, że są sobie wogle potrzebni.
’To by było na tyle’
Osiągnąłeś to, czegoś pragnął, gdy w twej głowie same smuty i pachniało stypą.
Osiągnąłeś to, czegoś pragnął i zawdzięczasz ciężkiej pracy to , nie narkotykom.
Na koniec romantyczny ’Deszcz na betonie’ zmywa kurz, poczucie czasu i wspomnienia.
Nie dziwi mnie w ogóle fala uwielbienia dla Taco, w zasadzie raduje mnie ogromnie i przywraca wiarę w ludzi – jeśli spośród zalewającego nas zewsząd gówna Polacy wybierają Taco Hemingwaya, idą na jego koncert, słuchają jego płyt i domagają się go więcej, to we mnie odrasta nadzieja dla naszego gatunku. Jest na prawdę dobrze.
To przywilej Cię poznać, Filipie.
Wreszcie dostrzegam jak dobrą mam pracę, chyba ktoś nade mną czuwa.
Taco i Rumak:
PS. Taco był uprzejmy udostępnić za darmo swoją płytę na stronie tacohemingway.com. Posłuchać prawie wszystkich jego nagrań można też na jego kanale na YT, ale nie róbcie tego. Bardzo ślicznie proszę. Zamówcie płytę i miejcie. Nie można muzyki tylko słuchać, trzeba ją też trochę móc pomacać. Wierzcie mi.