Śni mi się po nocach ten mały człowieczek w kąciku oka
Powoli hibernuję się na zimę. Kurczą mi się myśli i zasób słów. Na języku chłodny osad i zniechęcenie do zewnętrz. Wnętrza natomiast – tak, poproszę. Najlepiej dobrze ogrzane, kaloryfer na piątkę. Moje źle poskładane kości źle znoszą zimno, co zrobić… Muszę trochę czasem ponarzekać, pogrymasić. Mogę. I chcę.
Nie mam wygórowanych oczekiwań. Wiem, gdzie szukać ciepła. Zawsze wracam w te same ramiona, adresy, numery telefonów. Poza tym mam własną fabrykę, samowystarczalny system zasilania, który wykarmi narody. Nie narzekam. Mam jeszcze muzykę. To moja ciepła bielizna – zakładam ją na siebie codziennie. Podstawa.
Ostatnio muzyka znalazła mnie. Ostrożnie podchodzę do nowości, traktuję jak obcych, muszę oswoić. Ale tą nowość szybko dodałam do moich. Pisałam już przy OH LAND o prześladujących mnie wątkach. ZIMA. KRÓLOWA. Królowa śniegu. To nieprzypadkowy splot, nie wierzę w przypadki. Utwór zainspirowany bajką Andersena Królowa Śniegu. Wszystko łączy się w całość. I choć nie lubię być częścią niczego i lepiej mi być niepasującym do nikogo i niczego samodzielnym elementem, to ta układanka mi pasuje. Wchodzę w to.
Pieces of Ice – Olandra (2014)
Olandra. Rudowłosa Gerda. Świeży debiut na polskim rynku muzyki nieokreślonej. Włącza funkcję rozmrażania, ale niesie ze sobą jakiś ciężki zawód i smutek. Trochę cynizm. To nie przeszkadza, dodaje charakteru, pasuje do pory roku. Razem z dwuosobową kobiecą sekcją smyczkową wypełnia przestrzeń ucha nie pozostawiając niedopowiedzeń. Totalnie urzekający i zaskakujący utwór Pieces of Ice zdecydowanie góruje nad opublikowanym wcześniej Asmodeusem mimo, że nagrany live. To w zasadzie nawet jest dodatkowym wyzwaniem, a że udanym, tak więc przemawiającym ZA. Akcent polski, ale to nieważne, charyzma i poezja bronią całość. Na słuchawki i na spanie.
Pierwsze skojarzenia: Nick Cave (soundtrack do filmu Zabójstwo Jesse’ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda), w szczególności smyczkowy początek „Pieces of Ice”. David Sylvian. Loreena McKennit. Dobry zestaw.
Królowa Śniegu… Bo to zła kobieta była…
Widzę i słyszę głos, czuję autentyczność i emocje w muzyce Olandry. Śledzić jej obecność w internetach oraz dalsze poczynania, koncerty i płyty – to obowiązek i przyjemność. Zapraszam wszystkich do rudego, nostalgicznego świata: https://www.facebook.com/olandramusic
Panie i Panowie, oto daję Wam:
Katarzyna Januszewska:
Małgorzata Szulim:
Czekam na więcej Pań o takiej wrażliwości.
Nastrojowy tekst o pięknej muzyce młodziutkiej Olandry .Gratulacje ,ze taka muzyka znalazła sie na Waszym portalu gdyż jest to muzyka niezwykla ,w której nie każdemu jest dane się rozsmakować,muzyka nostalgiczna ale zmuszająca też do myślenia stawiająca pytania o SENS ale tez jakośc relacji człowieka z człowiekie czy człowieka z Bogiem.Też jestem ciekawa dalszej drogi Olandry i ma we mnie wiernego Fana.